O języku

Winobranie

Z profesorem Marianem Bugajskim rozmawia Dorota Zyń ? Horbaczewska.

Panie Profesorze, z czym kojarzy się Panu jako językoznawcy Winobranie? Z Zieloną Górą, którą okalają liczne winnice?
Z Zieloną Górą oczywiście i z Wilkanowem, bo tu mieszkam już dwadzieścia lat i taras pięknie mi winoroślą obrósł, więc co roku nastawiam baniaczek wina i ono sobie w kuchni bulgoce, a później w piwnicy dojrzewa i koło świąt można już pić. A oprócz tego wino kojarzy mi się ze słońcem. Mówi się in vino veritas (w winie prawda), a ja powiadam in vino sol est (w winie jest słońce). Gromadzi się słońce w gronach przez całe lato, a zimą pomału ? kieliszek po kieliszku ? je uwalniamy i poprawiamy sobie nastrój.
A więc z radością i przyjemnościami?

Z biesiadą w gronie przyjaciół, dobrym jedzeniem?

Może z pracą winiarzy?

Raczej nie. Żyjemy w czasach, gdy wytwory pracy oderwały się od działań produkcyjnych. Mleka raczej już nie kojarzymy z krową, nie wszyscy wiedzą, co to jest maślanka. Są to po prostu napoje, które kupuje się w sklepie. Podobnie (na szczęście) z mięsem, lepiej nie kojarzyć go z rzeźnią ani z ubojnią. Ubojnia to miał być eufemizm, czyli taki wyraz, który rzeźnię zastąpi, jednak jako neologizm jest zbyt wyrazisty i bardziej niż ten pierwszy dosadny.
Wino to już dzisiaj nie jest napój otrzymywany przez fermentację moszczu z winogron, to raczej napój alkoholowy w charakterystycznych butelkach z kolorowymi etykietami pozyskiwany z półek sklepowych. Takie czasy!

? Jednak najpewniej z zapachami ! Przecież napisał Pan książkę pt. ?Jak pachnie rezeda??, w której przytacza Pan przykład: ?W powietrzu stał zapach tęgi jak wino, zapach mięty i macierzanki, żarnowca i niewidzialnych w trawie kwiatów.? ( S. Żeromski ?Uroda Życia? ).
Jak pachnie Winobranie?
Ale to nie jest zapach wina, lecz zapach czegoś, co pachnie jak wino ? tęgi, czyli mocny. Pośrednio oczywiście wnioskujemy, że wino może pachnieć macierzanką i żarnowcem, ale kto dzisiaj wie, co to jest żarnowiec i macierzanka.
Jednak wielkie świętowanie poprzedza trudna i wytrwała praca winiarzy.
Antoine de Saint ? Exupéry dowodził: ?Prawda, że im cięższa praca, w której się spalasz, tym więcej daje radości.? Jakimi słowami może więc pachnieć ów produkt pracy, który sprawia tyle przyjemności?
A jedzenie chleba poprzedza praca piekarzy. Bez pracy nie ma kołaczy. Winiarz zawód jak wiele innych, tylko końcowy wytwór tej pracy jest bardzo specyficzny i dostarcza wielu przyjemności, ale nie sadzę, że wszystko, co przyjemne, powinno być wynikiem ciężkiej pracy. Niekoniecznie trzeba się urobić po łokcie, aby mieć trochę przyjemności. Podoba mi się to sformułowanie ?jakimi słowami może pachnieć?, bo to właśnie odpowiednio dobrane słowa pozwalają nam nazywać zapachy. Ale niejednokrotnie, tak mi się wydaje, są to określenia bardzo szablonowe. Na jednej ze stron internetowych znalazłem prawie wyłącznie aromaty; a to: aromaty mineralne, balsamiczne, kwiatowe owocowe. Na innej z kolei przeważnie nuty: nuta migdałowa, owocowa, nuta mokrej kory (bardzo osobliwa). Proszę sobie wyobrazić wino z nutą mokrej kory.
No właśnie. Czy tworzy się już język Winobrania?
Zauważmy najpierw, że oprócz pospolitego winiarza mamy też kipera, sommeliera i enologa. I każdemu z tych zajęć (zawodów?) da się przypisać trochę wyspecjalizowanego słownictwa. Nie uważam jednak, że jest to jakiś specjalny język. Zresztą nasza kultura nie jest raczej związana z winem, raczej dopiero pomału ją kształtujemy, czemu niewątpliwie służą zielonogórskie winobrania, kojarzone niestety często z jarmarkiem, targowiskiem staroci, budami, w których można kupić wszystko ? od przypraw indyjskich po góralskie oscypki.
Jakie znaczenie ma wobec tego wyraz winobranie?
Jest to ?branie wina? zbiór winogron, czas zbioru winogron, ale w zielonogórskiej tradycji to już trochę więcej, bo oprócz komercyjnego, handlowego przedsięwzięcia (które jest najbardziej widoczne) to także cykl imprez kulturalnych kształtujących wspólnotę i ją wyróżniających. Wystarczy wspomnieć, że Zielona Góra już powszechnie w naszym kraju jest kojarzona właśnie z winobraniem i z winem.
I jeszcze pytanie: Panie Profesorze, proszę wyjaśnić ? ? Kupuję około dwa kilogramy winogron? czy ?Kupuję około dwóch kilogramów winogron?? Które sformułowanie jest prawidłowe i dlaczego?
Kupuję dwa kilogramy czegoś – winogron, ale około dwóch kilogramów winogron, bo wyraz ?około? wymaga w naszej składni dopełniacza. I przy okazji: winogrono to rodzaj nijaki, a więc to winogrono, a nie ten winogron.
Dziękujemy i czekamy pod adresem ojezyku@dziennikarzelubuscy.pl

_________________________________________

Marian Bugajski prof. dr hab., kierownik Zakładu Komunikacji Językowej Uniwersytetu Zielonogórskiego, członek Rady Języka Polskiego przy Prezydium Polskiej Akademii Nauk, przewodniczący Komitetu Okręgowego Olimpiady Literatury i Języka Polskiego; językoznawca. Specjalizuje się w zagadnieniach współczesnego języka polskiego, teorii komunikacji językowej, lingwistyki normatywnej i w problematyce medioznawczej. Napisał między innymi: Podstawowe zagadnienia lingwistyki normatywnej; Językoznawstwo normatywne; Pół wieku kultury języka w Polsce, 1945-1995; Jak pachnie rezeda? Lingwistyczne studium zapachów; Język w komunikowaniu.

Inne z sekcji 

Gra słów

Z profesorem Marianem Bugajskim, językoznawcą i medioznawcą, członkiem Rady Języka Polskiego przy Prezydium Polskiej Akademii Nauk rozmawia Dorota Zyń – Horbaczewska.

Gra Słów

Z profesorem Marianem Bugajskim , językoznawcą i medioznawcą, członkiem Rady Języka Polskiego przy Polskiej Akademii Nauk rozmawia Dorota Zyń–Horbaczewska. Panie Profesorze, jakie tajemnice kryją nazwy miast, miasteczek , a także rzek? Ot…choćby w województwie lubuskim: Żary, Żagań? Spróbujmy rozszyfrować…Czyżby żar, żagiew? A może pożar? Może lepiej nie mówmy o tajemnicach, bo to nie są jakieś […]