O języku

Siła słowa

Z profesorem Marianem Bugajskim rozmawia Dorota Zyń ? Horbaczewska.
– Panie Profesorze, czy według Pana jako językoznawcy, słowa mają siłę sprawczą?

Trudno jednoznacznie powiedzieć, że słowa mają moc sprawczą. Słowo, wyraz to znaki konwencjonalne, czyli takie, które funkcjonują na zasadzie umowy. Nie można więc powiedzieć, dlaczego obiekt x nazywamy drzewem, a obiekt y kotem. Tak po prostu jest. Nie ma żadnego naturalnego związku między wyrazem, a pojęciem, do którego się on odnosi. Jest to jednocześnie pewna całość składająca się z elementu znaczącego i znaczonego. Wiemy zatem, co znaczy ?drzewo?, co znaczy ?kot?, wiemy, co znaczą poszczególne wyrazy, bo się umówiliśmy, że tak będziemy je rozumieć. Związek między znakiem a pojęciem mu przypisanym jest konwencjonalny. Nie zawsze jednak zdajemy sobie z tego sprawę i doszukujemy się w wyrazach jakichś naturalnych, przyczynowych zależności. Mamy więc na przykład wyrazy brzydkie, ładne, miłe, straszne i nie wiem jeszcze jakie; mamy wyrazy, których chętnie używamy ? i takie, których się boimy. Mówimy na przykład: ?nie wywołuj wilka z lasu?. Wilk to zwierzę straszne, budzące lęk. Mówimy: ?siedzieć na czterech literach?, bo d?..to taka gorsza część ciała. Mówimy ?pal go sześć?, bo sześć liter ma wyraz ?diabli?, ale go nie używamy, bo diabeł to ktoś straszny. Tak więc istnieją wyrazy i sytuacje, których lepiej unikać, bo nie wiadomo, co się może stać, gdy użyjemy niewłaściwego słowa, które w naszym mniemaniu ma moc sprawczą i może szkodzić. Lepiej słowami się nie bawić, lepiej brać za nie odpowiedzialność, nie rzucać słów na wiatr, bo nie wiadomo, dokąd trafią i co spowodują. I w tym sensie niektóre wyrazy mają moc sprawczą.

– Czy tę siłę wyznaczają słowa sztandarowe ? Na przykład: wolność ? solidarność ? braterstwo ? równość?

O słowach sztandarowych (flagowych) mówimy w odniesieniu do takich, które możemy na sztandarach umieścić, mają one dużą moc emocjonalną. Takimi słowami są na przykład ?pokój? czy ?dyktatura?. Często w różnych kontekstach historycznych i społecznych pojawiają się w konstrukcjach typu ?Niech żyje Pokój?, ?Precz z dyktaturą?. W każdym języku istnieją wyrazy, które oprócz swoich znaczeń słownikowych mają (dodatnią lub ujemną) siłę emocjonalną i specjalną moc wartościowania, których używanie ma moim zdaniem przede wszystkim podłoże ideologiczne. Często te wyrazy układają się w pary, na przykład: prawda ? zakłamanie, lewica ? prawica, uczciwość ? korupcja. Nietrudno zauważyć, że są one historycznie zmienne i zależą od wartości, które wyznajemy.

– Komu są potrzebne takie słowa o wielkiej sile oddziaływania?

Tym, którzy noszą sztandary, transparenty, którzy chcą uzewnętrznić swoje przekonania i przekonać innych, tym, którzy chcą, by pod ich sztandarami maszerowało jak najwięcej ludzi.
Jeśli za słowa sztandarowe uznamy: miłość, rodzina, zgoda, wolność, sprawiedliwość, tolerancja zdrowie, praca, uczciwość, wiara, nauka, opieka, prawda, bezpieczeństwo (Tutaj się odwołuję do ustaleń W. Pisarka z książki Polskie słowa sztandarowe i ich publiczność, Kraków 2002) , to się okaże, że potrzebne są nam wszystkim jako jednostkom i jednocześnie całej wspólnocie komunikatywnej. Ważne jest jednak to, do jakich celów je wykorzystujemy.
Nie zawsze i nie każda wspólnota umieszcza na swoich sztandarach te same słowa. Dzisiaj możemy obserwować takie wahania wyrazów: Europa ? europejski, Zachód ? zachodni, liberalizm, godność, patriotyzm, państwo. Ja uważam, że noszenie słów na sztandarach to też takie trochę działanie magiczne, ale posługując się nimi, stajemy się wyrazistsi, nawet jeśli nie uznajemy ich wartości, to możemy nimi wymachiwać, a więc na przykład: ?Jesteśmy sercem Europy, ale jednocześnie patriotami i obcy jest nam zachodni liberalizm, damy stanowczy odpór opcji niemieckiej, zbudujemy silne państwo i przywrócimy godność narodowi?. Piękne zdanie. Prawda? Tylko w zasadzie niewiele znaczy, ma za to duży ładunek emocjonalny. A dalej ? ?Zdrajcy zostaną przykładnie ukarani zgodnie z zasadami prawa, z oczekiwaniami i wolą suwerena i jego poczuciem sprawiedliwości?. Też niewiele znaczy, a straszno się robi?
Nietrudno zauważyć, że nadawca uzurpuje sobie pozytywne wartości (patriotyzm, państwo godność, naród) , zawłaszcza słowa, manipuluje nimi, dostosowuje do swoich potrzeb i zmusza do akceptacji wypowiedzi. Wyrazy flagowe umieszcza na swoich sztandarach i dostosowuje do swoich potrzeb ich interpretację. Trafnie pisał o tym w Kwiatach polskich Julian Tuwim:
Lecz nade wszystko – słowom naszym,
Zmienionym chytrze przez krętaczy,
Jedyność przywróć i prawdziwość:
Niech prawo zawsze prawo znaczy,
A sprawiedliwość – sprawiedliwość.

– O czym świadczy ich wykorzystywanie w praktyce?

O tym, że są potrzebne. O tym, że wspólnota komunikatywna w większym lub mniejszym stopniu ma potrzebę wyrażania swoich poglądów, potrzebę wartościowania i uzewnętrzniania, że jest ekspansywna i może mieć złe zamiary wobec innych wspólnot.

– Czy zauważa Pan nadmierne ich stosowanie?

Zauważam. Dotyczy to szczególnie okresów wzmożonej aktywności politycznej, np. kampanii wyborczych. Wtedy partiom zależy na wciągnięciu pod swoje sztandary jak największej liczby zwolenników, tzw. wyborców. Wtedy sztandary, flagi, transparenty powiewają i zachęcają, przekonują, agitują, a słowa ?niosą się w dal?.

– Czy istnieje niebezpieczeństwo, że mogą się zużyć i po prostu ich oddziaływanie będzie słabsze?

Nie ma takiego niebezpieczeństwa. Język, a więc i słownictwo, ciągle ewoluuje i wyrazy zużyte zastępujemy nowymi lub nadajemy im nowy sens i nowe znaczenia; zdarza się też, że te same słowa są przenoszone z jednych sztandarów na drugie. Wystarczy się zastanowić nad takimi wyrazami, jak ?wolność? i ?przyszłość? i nad ich znaczeniami w różnych okresach naszej historii.

– I na zakończenie nasz czytelnik prosi o pomoc: Panie Profesorze, przecież nie mówi się ?mieszkam w Zbąszynie?, tylko ?mieszkam w Zbąszyniu?. A może to ja popełniam błąd? Proszę rozstrzygnąć!

Mieszkam w Zbąszyniu, jadę do Zbąszynia; a mieszkańcy Zbąszynia to zbąszynianka i zbąszynianin.

– Dziękujemy Panu, a Państwa zapraszamy do kontaktu z nami pod adresem ojezyku@dziennikarzelubuscy.pl

______________________________________

Marian Bugajski prof. dr hab., kierownik Zakładu Komunikacji Językowej Uniwersytetu Zielonogórskiego, członek Rady Języka Polskiego przy Prezydium Polskiej Akademii Nauk, przewodniczący Komitetu Okręgowego Olimpiady Literatury i Języka Polskiego; językoznawca. Specjalizuje się w zagadnieniach współczesnego języka polskiego, teorii komunikacji językowej, lingwistyki normatywnej i w problematyce medioznawczej. Napisał między innymi: Podstawowe zagadnienia lingwistyki normatywnej; Językoznawstwo normatywne; Pół wieku kultury języka w Polsce, 1945-1995; Jak pachnie rezeda? Lingwistyczne studium zapachów; Język w komunikowaniu.

Inne z sekcji 

Gra słów

Z profesorem Marianem Bugajskim, językoznawcą i medioznawcą, członkiem Rady Języka Polskiego przy Prezydium Polskiej Akademii Nauk rozmawia Dorota Zyń – Horbaczewska.

Gra Słów

Z profesorem Marianem Bugajskim , językoznawcą i medioznawcą, członkiem Rady Języka Polskiego przy Polskiej Akademii Nauk rozmawia Dorota Zyń–Horbaczewska. Panie Profesorze, jakie tajemnice kryją nazwy miast, miasteczek , a także rzek? Ot…choćby w województwie lubuskim: Żary, Żagań? Spróbujmy rozszyfrować…Czyżby żar, żagiew? A może pożar? Może lepiej nie mówmy o tajemnicach, bo to nie są jakieś […]