O języku

Język w liczbach

Z profesorem Marianem Bugajskim rozmawia Dorota Zyń-Horbaczewska.

– Panie Profesorze, ile słów ma język polski? Jak to wygląda na tle innych języków? Przypomnijmy tę statystykę.
Jest to pytanie, na które nie da się odpowiedzieć krótko i jednoznacznie, jednak wyobrażenie o zasobie leksykalnym polszczyzny można sobie wyrobić, odwołując się do słowników.
Wydawany w latach 1958 ? 1969 Słownik języka polskiego Witolda Doroszewskiego obejmował około stu dziesięciu tysięcy słów, Praktyczny słownik współczesnej polszczyzny pod red. Haliny Zgółkowej ma 132 814 (tak podaje redaktorka) haseł zebranych w pięćdziesięciu tomach. Ostatni tom tego słownika wyszedł w 2005 r., pierwszy ? w 1994. Uniwersalny słownik języka polskiego pod red. Stanisława Dubisza liczy sto tysięcy haseł. W Wielkim słowniku ortograficznym PWN pod red. Edwarda Polańskiego zgromadzono – 140 tys. Jest to około stu dwudziestu tysięcy jednostek leksykalnych (wyrazów).
Na stronach internetowych Rady Języka Polskiego czytamy, że odmiana, którą posługują się w zasadzie wszyscy Polacy, liczy ? według różnych szacunków ? od 6 tysięcy do 10 tysięcy wyrazów. Można przypuszczać, że podobnie jest z innymi językami europejskimi, chociaż nie wiem, czy ktoś prowadził takie badania.
Jest oczywiste, że liczba wyrazów w języku nie jest stała, w różnych okresach różna jest dynamika procesów nazwotwórczych. Tak na przykład w trzydziestoleciu powojennym przybyło około trzydziestu tysięcy słów; szacuje się też, że terminologia w tym samym czasie wzbogaciła się o kilkaset tysięcy nazw. Wiemy z doświadczenia, że wyrazy naukowe i specjalistyczne tworzą często systemy nie do opanowania, że wiedza specjalistyczna z kolei w dużym stopniu polega na znajomości terminologii. Dzisiaj jest to w głównie terminologia obca, jednak przez stulecia podejmowaliśmy trud polszczenia nazw specjalistycznych. Pojawia się wobec tego problem rozbudowy systemu słownikowego, ale to już temat na oddzielną rozmowę.
– Mówi się o różnych zapożyczeniach (niemieckich, francuskich, włoskich, angielskich), o ich polszczeniu, przyswajaniu zapożyczeń? Czy istnieją jakieś rodzime podstawy słownika? I jaki w tym przypadku jest fundament języka polskiego?
Tę podstawę stanowi mniej więcej 1700 wyrazów prasłowiańskich, co ustalił dawno temu Tadeusz Lehr-Spławiński. Przykładowo wymienię tu rzeczowniki: baba, żona, mąż, pszenica, pszczoła, sędzia; czasowniki: drzemać, działać, gościć, grać; przymiotniki: biały, zielony, zimny, zły, żółty.
– Czy możemy wobec tego mówić o bogactwie polszczyzny?
Możemy. Przykładem tego jest zbiór referatów (wystąpień) z wrocławskiego Forum Kultury Słowa zatytułowany O zagrożeniach i bogactwie polszczyzny. Ale bogactwo języka to nie tylko zasób wyrazów. To także odpowiednie ich wykorzystanie w tekstach, różnorodność stylistyczna, świadomość i kompetencja językowa, umiejętność pisania i mówienia. Nietrudno zauważyć, że mówimy tu już nie o samym systemie językowym, ale o jego wykorzystaniu.
– Jak, w takim razie, wykorzystujemy w praktyce bogactwo języka polskiego?
Wykorzystujemy tak, jak potrafimy. Tak jak nas nauczono w szkole, tak jak słyszymy i czytamy ? głównie w mediach, bo to one kształtują język. Sam język jest tylko narzędziem ? od osób się nim posługujących zależy jego skuteczność komunikacyjna, a także walory estetyczne, chociaż wydaje mi się, że coraz mniej uwagi estetyce poświęcamy.
– Jak Pan sądzi, dlaczego w niewielkim stopniu korzystamy z bogactwa języka polskiego?
Częściowo już na to pytanie odpowiedziałem. Głównej przyczyny upatrywałbym w niedostatkach edukacji oraz w dominacji tzw. medialnej odmiany języka. Nie wiem, jak mierzyć wykorzystanie bogactwa polszczyzny, ale z moich obserwacji wynika, że różnie się to kształtuje w różnych jej odmianach, co z kolei jest uwarunkowane dominującą funkcją. Sposoby posługiwania się językiem zależą też od potrzeb poszczególnych użytkowników. A te w dużej mierze są kształtowane przez środowisko. Trudno więc mówić o jakimś ograniczonym wykorzystaniu zasobów języka. A przekonanie o jego upadku jest obecne od zawsze.
– Czy używanie zbyt dużej liczby słów (kwiecisty styl) może przeszkadzać szybszemu porozumiewaniu się z innymi?
Szybki komunikat to komunikat krótki, ograniczony do minimum, jak na przykład SMS, zbyt duża liczba słów jest tu niepożądana. Trudno sobie wyobrazić kwiecisty esemes, ale kwiecistego toastu z przyjemnością wysłuchamy. Ukształtowanie językowe wypowiedzi zależy od jej gatunku i sytuacji w której ją formułujemy, czasami także od oczekiwań odbiorcy.
– Jak jednak w sytuacji, kiedy na tle innych krajów mamy ogromne bogactwo słów, znaleźć złoty środek, aby nasz język nie stawał się uboższy?
Nie sądzę, by nasza polszczyzna w jakiś sposób ubożała. Ona się zmienia, bo zmieniają się warunki jej funkcjonowania. Zaskoczę Panią i czytelników stwierdzeniem, że jest to, jak większość języków, system doskonały (no prawie doskonały), a wynika to z możliwości pełnego zaspokajania potrzeb wspólnoty, która się porozumiewa.
– Moc słów jest ogromna? , bo zdaniem Pana?
No tak, powinienem tu wymyślić coś oryginalnego, a może i nawet dowcipnego, ale odwołam się do klasyki: Na początku było Słowo?
– I już tradycyjnie, na zakończenie jedno z pytań naszych czytelników. Jak odmieniać: uczni czy uczniów? Proszę wyjaśnić.
Jest to pytanie o końcówki dopełniacza rzeczowników męskich -i, -y, -ów, które nie są ustabilizowane. Mamy tu więc -i po spółgłoskach miękkich: gości, koni; -y po tak zwanych stwardniałych: miesięcy, palaczy; -ów i po miękkich, i po stwardniałych: widelec ? widelców, uczeń ? uczniów. Nic więc dziwnego, że czasami trudno dobrać właściwą formę. Charakterystyczna jest tu końcówka -ów, której unikamy z obawy przed błędami typu ręków!!, nogów!! Jest ona mocno nacechowana i jako taka coraz rzadsza. Wydaje mi się, że niedługo całkiem zniknie i pozbędziemy się kłopotu.
– Dziękujemy i jak zawsze czekamy na Państwa pytania pod adresem: ojezyku@dziennikarzelubuscy.pl

______________________

Marian Bugajski prof. dr hab., kierownik Zakładu Komunikacji Językowej Uniwersytetu Zielonogórskiego, członek Rady Języka Polskiego przy Prezydium Polskiej Akademii Nauk, przewodniczący Komitetu Okręgowego Olimpiady Literatury i Języka Polskiego; językoznawca. Specjalizuje się w zagadnieniach współczesnego języka polskiego, teorii komunikacji językowej, lingwistyki normatywnej i w problematyce medioznawczej. Napisał między innymi: Podstawowe zagadnienia lingwistyki normatywnej; Językoznawstwo normatywne; Pół wieku kultury języka w Polsce, 1945-1995; Jak pachnie rezeda? Lingwistyczne studium zapachów; Język w komunikowaniu.

Inne z sekcji 

Gra słów

Z profesorem Marianem Bugajskim, językoznawcą i medioznawcą, członkiem Rady Języka Polskiego przy Prezydium Polskiej Akademii Nauk rozmawia Dorota Zyń – Horbaczewska.

Gra Słów

Z profesorem Marianem Bugajskim , językoznawcą i medioznawcą, członkiem Rady Języka Polskiego przy Polskiej Akademii Nauk rozmawia Dorota Zyń–Horbaczewska. Panie Profesorze, jakie tajemnice kryją nazwy miast, miasteczek , a także rzek? Ot…choćby w województwie lubuskim: Żary, Żagań? Spróbujmy rozszyfrować…Czyżby żar, żagiew? A może pożar? Może lepiej nie mówmy o tajemnicach, bo to nie są jakieś […]