O języku

Demokracja w sferze języka

Z profesorem Marianem Bugajskim rozmawia Dorota Zyń-Horbaczewska.

– Panie Profesorze, nie tak dawno, 20 lutego uczestniczył Pan w obradach Rady Języka Polskiego w Poznaniu, pod hasłem ?Język i demokracja?. Temat wybrany przez radę jesienią ubiegłego roku. Czy rzeczywiście stał się teraz jeszcze bardziej aktualny ?
Była to debata z okazji Międzynarodowego Dnia Języka Ojczystego, a temat jest zawsze aktualny. Użycie w tytule łącznego spójnika ?i? sugeruje, że demokracja i język idą w parze, że są to pojęcia w jakiś sposób nawzajem się uzupełniające, że demokracja wymaga odpowiedniego (chyba demokratycznego) języka. Trzeba by się więc zastanowić, co to jest demokratyczny język i co to jest demokracja.
– Jak zdaniem Pana, odczytywać demokrację w sferze języka ? W jaki sposób ona się objawia ?
Myślę, że język definiowany jako system znaków pełniących wobec społeczeństwa funkcję komunikatywną (tak mówił mój profesor Antoni Furdal) jest narzędziem w pełni demokratycznym, ale tylko do momentu, gdy ktoś zacznie go zawłaszczać. Przykładów takiego zawłaszczania jest wiele, a przejawiają się one między innymi tym, że pojęcie demokracji zawężamy takimi przydawkami, jak ?socjalistyczna?, ?liberalna?, ?szlachecka? ?parlamentarna?, czy chociażby ?prawdziwa?. Łatwo zauważyć, że wszystkie one (taka jest logika) wykluczają z zakresu pojęcia jakieś jego części. Język więc zaczyna kształtować demokrację, zaczyna modelować pojęcie, ale mimo wszystko jest to tylko narzędzie różnych działań bardziej lub mniej w demokracji się mieszczących.
– Jakie są według Pana, ograniczenia w stosowaniu demokracji w języku ?
W klasycznym ustroju demokratycznym, na przykład w tzw. demokracji ateńskiej kobiety nie miały prawa głosu. W demokracji uczestniczyła więc tylko część ogółu mieszkańców. Jeśli dodamy do tego niewolników i obcokrajowców to pewnie będzie mniej niż jedna trzecia. Wszyscy oni jednak musieli ze sobą rozmawiać, łączył ich język. Było to więc (i jest dzisiaj) narzędzie tworzenia wspólnoty. Stąd mówimy o wspólnotach komunikatywnych, do których wszyscy w jakimś stopniu należymy. Wspólnota ma też moc ekskomunikacji (w szczególnym wypadku ekskomuniki) czyli wykluczenia. Można z różnych powodów wykluczyć z niej pojedyncze osoby, bądź całe grupy.
– ?Język ? wolność słowa ? demokracja?. To jeszcze tylko teoria ?
Sam wyraz demokracja pochodzi z greki. Demos to obywatele, mieszkańcy; ale także motłoch, pospólstwo. Język demokratyczny to zatem język obywatelski, ale także język pospólstwa. Obserwacja procesów demokratycznych w Polsce dowodzi, że nasz język się wulgaryzuje, staje się coraz bardziej pospolity ? prostacki, wulgarny. Pospólstwo to po łacinie vulgus. Nie wiem więc, czy demokracja jest dobra dla języka. Starożytni Grecy też się nad tym zastanawiali i doszli do wniosku, że greka się psuje, za wzór stawiali zatem teksty Homera; starali się język naprawiać, gdyż czuli się odpowiedzialni za jego stan.
Jeśli mówimy o wolności słowa, to musimy myśleć także o odpowiedzialności. Demokracja to tzw. słowo sztandarowe, ale moim zdaniem niesie ona także zagrożenia. Język z natury rzeczy jest demokratyczny ? należy do wszystkich uczestników wspólnoty komunikatywnej, ale wymaga troski i pielęgnacji ? uprawy czyli kultury. Szczególną rolę pełni tu elita, a my dzisiaj nie mamy wzorców językowych i kulturowych, brakuje nam elity. Pod tym pojęciem rozumiem grupę społeczną narzucającą pozytywne zachowania nie tylko w języku.
– Jaką rolę w tej sferze powinna odgrywać Rada Języka Polskiego przy Prezydium Polskiej Akademii Nauk ?
Obawiam się, że za duże nadzieje pokłada się w tej instytucji, uważam jednak, że jej członkowie z racji pozycji, jaką zajmują w nauce i kulturze, są zobowiązani do kształtowania zasad dobrego, poprawnego komunikowania się. Jednak nec Hercules contra plures, Rada powinna być wspierana przez wszystkie instytucje państwowe i takie było założenie, kiedy ją powoływano. A dobry język powinni kształtować przede wszystkim dziennikarze, bo media są dziś jego głównym nośnikiem. Nie ma już języka literackiego, którego nośnikiem była literatura ? jest za to język medialny.
– Dziennikarze jednej z ogólnopolskich gazet pisali w grudniu 2018 roku: ?Będziemy walczyć o wolne dziennikarstwo. Nie damy się uciszyć?.
Cóż ja mogę na to powiedzieć – wolność to przede wszystkim wolność słowa i w związku z tym wolność mediów. Jeśli dziennikarze czują się zagrożeni, jeśli czują, że zagrożona jest ich swoboda wypowiedzi, to słusznie protestują.
– Czy ograniczanie wolności słowa może się obrócić przeciwko tym, którzy o to zabiegają ?
Historia nas poucza, że może. Język jest narzędziem myślenia, jesteśmy wolni, dopóki samodzielnie myślimy, a ingerencja w nasze myślenie budzi sprzeciw.
– I jeszcze na zakończenie rozmowy pytanie czytelnika:
Jak wyjaśnić znaczenie słowa ?międolenie?? Ostatnio bardzo często pojawia ono publicznie.
Jest w polszczyźnie przestarzały już wyraz ?międlić? czyli ?zgniatać, łamać słomę lnianą lub konopną w celu oddzielenia włókien?. Ma on jeszcze kilka przenośnych znaczeń: ?żuć powoli?, ?niewyraźnie mówić?, ?mówić długo i nudno?, czyli?. i tu powinien być powszechnie znany i nader często używany wulgaryzm p??..ć. Czasownik ?międolić? byłby kontaminacją (skrzyżowaniem) dwóch wcześniej wymienionych wyrazów i jest jednocześnie eufemizmem, czyli takim słowem, które zastępuje wulgaryzm. A międolenie to mówienie długie zawiłe, bezsensowne, mało skuteczne. Jako neologizm jest jednostką bardzo wyrazistą, emocjonalnie nacechowaną i stąd jego rosnąca frekwencja we współczesnej polszczyźnie.
– Dziękuję. Czekamy jak zawsze na Państwa uwagi pod adresem ojezyku@dziennikarzelubuscy.pl

_____________________

Marian Bugajski prof. dr hab., kierownik Zakładu Komunikacji Językowej Uniwersytetu Zielonogórskiego, członek Rady Języka Polskiego przy Prezydium Polskiej Akademii Nauk, przewodniczący Komitetu Okręgowego Olimpiady Literatury i Języka Polskiego; językoznawca. Specjalizuje się w zagadnieniach współczesnego języka polskiego, teorii komunikacji językowej, lingwistyki normatywnej i w problematyce medioznawczej. Napisał między innymi: Podstawowe zagadnienia lingwistyki normatywnej; Językoznawstwo normatywne; Pół wieku kultury języka w Polsce, 1945-1995; Jak pachnie rezeda? Lingwistyczne studium zapachów; Język w komunikowaniu.

Inne z sekcji 

Gra słów

Z profesorem Marianem Bugajskim, językoznawcą i medioznawcą, członkiem Rady Języka Polskiego przy Prezydium Polskiej Akademii Nauk rozmawia Dorota Zyń – Horbaczewska.

Gra Słów

Z profesorem Marianem Bugajskim , językoznawcą i medioznawcą, członkiem Rady Języka Polskiego przy Polskiej Akademii Nauk rozmawia Dorota Zyń–Horbaczewska. Panie Profesorze, jakie tajemnice kryją nazwy miast, miasteczek , a także rzek? Ot…choćby w województwie lubuskim: Żary, Żagań? Spróbujmy rozszyfrować…Czyżby żar, żagiew? A może pożar? Może lepiej nie mówmy o tajemnicach, bo to nie są jakieś […]