Biografie, wspomnienia

Ząb zupa dąb, czyli prezesa Radiokomitetu śmierć z mojej ręki

Jest opowiadanie Andrzeja Bursy – ?Zabicie ciotki?. Coś w dynksie pastiszu ?Zbrodni i kary?.
Ja swoim ciotkom, krzywdy nie czyniłem, same zeszły naturalnie.
Za to w latach 80. ukatrupiłem prezesa Radiokomitetu. A było to tak.
Wraz z sąsiadem Zbyszkiem, też z radia, założyliśmy sobie w bloku po antenie na Berlin, by oglądać niemiecką telewizję poszerzając horyzonty oraz słuchać radia amerykańskiego RIAS 2 – najnowsze hity, nawiasem mówiąc potem nasze radio z tym RIAS-em, lekko odważnie, bo to była PRL, nawiązało merytoryczne i przyjacielskie stosunki. Wszakoż po upadku muru berlińskiego stacja RIAS zwinęła paski i poturlała dropsa za ocean.
Lustrując sobie w latach 80 telewizje niemieckie, natrafiłem w TV DDR 1 na serial ?Czterej pancerni i pies?. Ciekawostka! Wślepiam się w ekran, ogarniam patrzałkami i co widzę, co słyszę? Bohaterowie: Janek, Grigorij, Marusia, Lidka, Czereśniak, starszyna Czernousow ? wszyscy… pytlują twardo po niemiecku szwargoczą! Ale i hitlerowcy – esesmani, też cięgiem po niemiecku. A i radziecki gienierał po niemiecku! Wszyscy mową Goethego i Schillera zapodają. Może chociaż Szarik (co w realu był suczką) po polsku? Nie. Szczeka jakoś twardo.
Zabawne to było w świetle kontekstów,
gdy się słuchało zalotów Janka do Marusi i na odwrót. No, bo jak może Rosjanka z niemiecka kokietować naszego Janka!? Jajko idzie znieść! Albo Lidka ? telegrafistka, druga zadurzona w młodym Kosie. Wzdycha doń na głos w języku niemieckim, zagłuszając bataliony, które przez to nie mogą nawiązać łączności.
Gruzin Grigorij macha szaszką po niemiecku. Zaś towarzysz pułkownik wydaje Ludowemu Wojsku Polskiemu rozkazy po… Kto zgadnie? No właśnie.
A i Olgierd ginął w polskim czołgu po niemiecku… Stary Czereśniak: ? jedź wedle tych trzech buczków? – wyszprechał…
Szwargotało wojsko polskie i sojusznicza armia radziecka, co ?z tobą od dziecka?, nadawała tylko z niemiecka!
Czysta groteska.
Nagrałem, zmontowałem, zrobiłem narrację. Wyszedł reportaż. Żadne arcydzieło, choć ocena kolegów po fachu pozytywna.
Poszło na emisję, ale także do Trójki, z którą miało się współpracę. Wzięli, ładnie podziękowali i puścili w eter ? schnell bitte.
Na drugi dzień przychodzę do Radia na Kukułczą1, a tu telefon z Warszawy.
Głos Grzegorza Miecugowa:
?Cześć?
?Cześć, jak mój reportażyk?? (cisza)
?Wiesz, że jesteś odpowiedzialny za śmierć szefa Radiokomitetu?!
?Co?! Jak to?!?
?Zabiłeś go!?
?O Jezus!?
?Nie jezusuj, bo to towarzysz. Zadzwonił do nas i powiedział, co wy tam puszczacie, o mało nie zginąłem?.
?Czyli jednak żyje?!?
?Jechał sobie samochodem pan prezes, słuchał Trójki i usłyszał twój reportaż o pancernych, co po niemiecku…
Facet tak się śmiał, że stracił panowanie nad kierownicą, zjechał do rowu i prawie przywalił w dąb?.
W taki oto sposób posłałem na drzewo prezesa Radiokomitetu. Ząb zupa dąb.
Ale wyżył.
Wycenili przyzwoicie.

Inne z sekcji 

“Moc jest w nas”

Drodzy czytelnicy do napisania tego artykułu w formie rozmowy zainspirowała mnie idea samego tytułu: „Moc jest w nas”. Dlatego zapytałam osoby, które współtworzyły, lub tworzą projekty mojego życia: – jakie cechy osobowości zachęcały ich do współpracy ze mną?

40-lat minęło w Zespole Szkół przy Dunikowskiego

Jubileusz, to święto obecnych uczniów, jak tych, którzy przez lata tworzyli historię placówki. Państwo Kowalscy, uczyli się w Z.S nr 16, dawno temu, ale jak mówi pani Anna, wiele razy spotykając się z byłymi szkolnymi koleżankami, wspomina, tamte czasy, a przy okazji jubileuszu „ zakręciła się łza w oku”. Szkoła rozpoczęła działalność edukacyjną w październiku […]