? Szukam świata, w którym człowiek człowiekowi człowiekiem?, a to ostatnio nie jest takie proste jak chce w wierszu Jarosław Borszewicz. Czy tłem i inspiracją tragicznego mordu w Gdańsku nie była pogarda i nienawiść do człowieka? Moim zdaniem skutecznie takiej nienawiści do bliźniego oraz odstępstw od norm i zasad społecznych uczy od najmłodszych lat literatura dziecięca, czyli niektóre bajki. Później cały czas towarzyszy nam w życiu młodzieńczym i dorosłym: manipulacja, brak tolerancji, hipokryzja i obłuda, która jest obecna w przestrzeni publicznej nierzadko do starości. Bo z zasianego ziarna nienawiści zawsze jakieś żniwo będzie. Słowa nienawiści zagłuszają sumienie i następuje panoszenie się wszechobecnego zła. Komunikacja międzyludzka zamiast operować merytoryką sportową, zastępowana jest merytoryką militarną podszytą pogardą. Jak dotychczas nawet penalizacja nie pomogła uniknąć tragedii w Łodzi oraz Gdańsku.
Prawo jest bezradne wobec potoku mowy nienawiści we wszystkich mediach z lewa i prawa gdzie dopuszcza się do manifestacji poglądów pogardy i nienawiści. Naród został tragicznie podzielony, między nami powstał głęboki rów, do czego przyczyniliśmy się my sami: media głównego nurtu, które już dawno zatraciły bezstronność, elity polityczne i co mnie najbardziej smuci niektórzy księża przy milczącej aprobacie biskupów. Rozsądny, ale samotny głos o. Ludwika Wiśniewskiego: ?Trzeba skończyć z nienawiścią, bezpodstawnym oskarżeniem!. Nie bądźmy obojętni na panoszącą się truciznę nienawiści w mediach, internecie, szkołach, parlamencie a także w kościele!” został zagłuszony w zgiełku politycznej wrzawy! W naukę Kościoła wepchnięto fanatyzm. Brakuje mi stanowiska duchowieństwa z 1965 roku. Podobne orędzie mogłoby stać się zaczynem pojednania i końcem wojny polsko-polskiej. Brak takiego stanowiska odbierany jest jako przyzwolenie do wzajemnego obrzucania się oskarżeniami.
Dzisiaj polityczny symetryzm, od dawna zasadza się na myśleniu wśród działaczy i ich sympatyków, że tamci byli gorsi a my jesteśmy idealni. A tak naprawdę oba największe ugrupowania nie są wolne od gorszących haseł. Politycy równomiernie podpalają kraj i małe ojczyzny, a sprzyja im brak przepisów o karaniu nienawiści i podziały w społeczeństwie, a nawet w rodzinach i wśród bliskich. Kiedy trwa debata o nienawiści to ławy w Europarlamencie i naszym Sejmie nierzadko świecą pustką a obrady zamieniają się w mowę nienawiści przepełnioną kłamstwem i szyderstwem. Przecież prominentni czołowi politycy nawet z trybuny sejmowej poprzednio i teraz obrzucają się inwektywami w rodzaju: matoły, plugastwo, dorznąć watahę, wyginiecie jak dinozaury, wy zdradzieckie mordy, gorszy sort stojący tam gdzie stało ZOMO, folksdojcze, resortowe dzieci. Zakłócano uroczystości religijne i pogrzebowe oraz legalne zgromadzenia, palono kukły działaczy partyjnych albo wieszano ich nazwiska na szubienicach, wystawiano akty zgonów prezydentom miast. Jednych to podkręca innych oburza, a wszystko to uchodzi bezkarnie. Celowo nie przywołuje nazwisk czy partii. Dwie różne wizje Polski będziemy mieli tak długo jak długo będą zabetonowane elektoraty głównych nurtów politycznych w kraju. Czy jest taka waga, która zważy, kto ile jest winien?. Czy jest jeszcze taka niezależna Temida, która oceni obiektywnie winy? Czy noblistka W. Szymborska nie ma racji, kiedy pisze „spójrzcie, jak wciąż sprawna jak dobrze się trzyma w naszym stuleciu nienawiść??
Moim zdaniem niezbędny jest swoisty reset. Ale czy znajdzie się rozjemca-negocjator, który doprowadzi do zgody. Niestety wątpię bo czyż nie byliśmy już wiele razy blisko narodowej? Na nic się zdały nauki Polaka Papieża Jana Pawła II i przekazany nam testament duchowy. Czy tragedia smoleńska na długo nas pojednała? Nie ona wręcz trwale nas podzieliła. Nie mam złudzeń, co do składanych dzisiejszych deklaracji i łańcuszków pokoju. Potrafimy być przyjaźni tylko od święta. Wierzę, że tak jak miłość do ojczyzny i duma narodowa pozwoliła nam przetrwać zabory i odzyskać niepodległość mimo różnic kulturowych, religijnych i politycznych tak teraz w stuleciu odzyskania niepodległości jest idealny moment na zgodę narodową. Niech instrukcja carycy Katarzyn nie ziści się, kiedy pisała ? trzeba ich skłócić tak, aby się podzielili i szarpali?. Niech ci którzy stosują tę zasadę w naszym kraju będą poddani ostracyzmowi społecznemu. Chociaż znam takich, co twierdzą, że zgoda zapanuje dopiero w następnym pokoleniu. Ale demokracja nie oznacza akceptacji dla mowy nienawiści. Wiem, że nie da się sformalizować mowy nienawiści i zamknąć jej w i w ramy prawa. Nie wierzę, że nagle spór zamieni się w mowę miłości a wszyscy zajadli adwersarze zamienią się w gołąbki pokoju. Politycy to nie zakonnicy. W demokracji musi być miejsce na krytykę i polityczną ocenę oraz spór ale prowadzony w dialogu i wzajemnym szacunku. Wierzę, że stać nas na refleksję i rachunek sumienia. To wszystko jest w naszej mocy.