Z burmistrzem Krosna Odrzańskiego, Markiem Cebulą, rozmawia Andrzej Lambryczak.
Dziesięć lat temu w wyborach o fotel burmistrza Krosna Odrzańskiego udział wziął Marek Cebula ówczesny poseł na Sejm VI kadencji. Magister inżynier były przedsiębiorca i społecznik w przeszłości radny miejski i powiatowy. Wybory wygrał w drugiej turze, na którego zagłosowało 54% biorących udział w wyborach mieszkańców. O to jak swą dekadę rządów wspomina i ocenia gospodarz naszej Małej Ojczyzny spytałem włodarza nadodrzańskiego grodu.
Panie Burmistrzu w 2010 r. w drugiej turze wyborów o fotel miasta wygrywa pan o włos z ówczesnym długoletnim burmistrzem Andrzejem Chinalskim a pana drużyna zdobywa większość w radzie. Jak pan wspomina tamte dni. A może tamta kampania z przed dziesięciu lat była tak łatwa, że nie zapadła panu w pamięci?
W 2010 roku stoczyliśmy prawdziwą batalię o fotel burmistrza. Andrzej Chinalski był samorządowcem przez ponad 20 lat. Zastępcą burmistrza Borka, wcześniej radnym. Osobą bardzo rozpoznawalną w województwie. Jego kampania była mocno obserwowana. My z kolei robiliśmy rzeczy niekonwencjonalne. Zespół, który wówczas stanowił moje zaplecze, czyli mój asystent Grzegorz Garczyński oraz dyrektor biura poselskiego Tomasz Miechowicz, radni z komitetu Marek Cebula i przyjaciele, to była jedna z najlepszych ekip wyborczych w województwie lubuskim. W roku 2010 marketing polityczny był zdecydowanie mniej popularny niż teraz. Szczególnie w takich małych samorządach, gdzie kampanie wyborcze prowadzone są, powiedzmy sobie, tradycyjnie. My jednak stawialiśmy na niebanalne rozwiązania, a ograniczała nas tylko wyobraźnia i pieniądze. Nasze pomysły, zaangażowanie, inne spojrzenie na politykę i gminę wprowadzały nową jakość. Mieszkańcy nam uwierzyli, dzięki czemu od 10 lat możemy zmieniać miejsce, w którym wspólnie żyjemy.
W 2007 roku został pan Posłem na Sejm o czym marzy wielu krośnieńskich działaczy. Jednak długo nie zagrzał pan ław poselskich, dlaczego dobrowolnie zamienił pan wygodną ławę sejmową z perspektywą krajowej kariery na niepewny twardy fotel samorządowca zadłużonej po uszy gminy. Czy perspektywy na Wiejskiej były mniej obiecujące niż te na Parkowej?
?Wiejska? to etap, który pomaga w obecnej działalności. Sejm to miejsce, gdzie zapadają decyzje kształtujące samorządy, także nasz, krośnieński. Żyjemy pośród różnych norm i praw narzucanych m.in. przez parlament. Wiedza na temat tego jak funkcjonuje proces legislacyjny ułatwia mi pracę burmistrza i prezesa Zrzeszenia Gmin Województwa Lubuskiego i pozwala na formułowanie wniosków, które mają wpływ na ostateczny kształt ustaw. Mogę więc z całą mocą stwierdzić, że sejmowa przygoda dała mi doświadczenie, ale wygrał patriotyzm lokalny. Polska zaczyna się tu na dole ? w sołectwach, gminach, powiatach. Zmieniając każdego dnia otaczającą nas rzeczywistość dokładamy swoją cegiełkę w budowie potencjału naszej Ojczyzny.
Zaczął pan swe rządy w myśl zasady ?nowa miotła nowe porządki? i zaliczył pan falstart. Mam namyśli niefortunne decyzje w sprawie krośnieńskiej oświaty. Jak z perspektywy minionych lat ocenia pan tamte decyzje?
Otrzymałem informację, że jeżeli nie dokonamy drastycznych cięć wydatków to gmina może stać się niewypłacalna i zagrozi nam zarząd komisaryczny. Z wyliczeń finansowych ówczesnego skarbnika wynikało, że jedynym ratunkiem dla budżetu jest zamknięcie szkół. Nie miałem podstaw, by nie wierzyć tym zapewnieniom. Z czasem okazało się, że decyzja była podejmowana na bazie złych danych. Myliłem się i poniosłem konsekwencje tej decyzji. Z perspektywy czasu oceniam jednak, że była to pożyteczna nauka. Wtedy, w 2011 roku, opieraliśmy się na ?suchych? liczbach, kompletnie nie biorąc pod uwagę emocji ludzkich. Doprowadziło to do sytuacji, jakie wszyscy pamiętamy.
Dwa lata po objęciu stanowiska burmistrza część mieszkańców niezadowolonych z nowych porządków chciało doprowadzić do odwołania pana w 2012 r. Jednak z powodu niskiej frekwencji referendum okazało się bezskuteczne. Czy to nieudane referendum miało wpływ na dalsze podejmowane decyzje i zrozumiał pan, że należy bardziej wsłuchiwać się w nastroje społeczne i potrzeby oddolne a mniej ufać statystykom i ?życzliwym? z najbliższego otoczenia? A może referendum wręcz dało panu wiatr w plecy i zrobił pan z miasta wielki plac budowy z remontami i nowymi inwestycjami?
Nie jestem pewien, czy w tym wszystkim chodziło o mieszkańców, bowiem w komitecie referendalnym znalazły się głównie osoby, które za sprawą zmiany na stanowisku burmistrza i w radzie miejskiej utraciły różnego rodzaju korzyści. Z mojego punktu widzenia było ono inspirowane politycznie i po raz kolejny uzmysłowiło mi, że moi ówcześni przeciwnicy zdolni byli do bezpardonowych działań. Wiedziałem, że jeśli dane mi będzie kontynuować pracę na stanowisku burmistrza, będziemy musieli włożyć dużo pracy w zniwelowanie podziałów i wypracowanie nowych standardów. Społeczeństwo obywatelskie rozmawia ze sobą, a nie przy pierwszej możliwej okazji ?wali łopatą w łeb?. Ja nigdy nie uchylałem się przed odpowiedzialnością i niejednokrotnie biłem się w pierś. Nie myli ten, kto nic nie robi. Dzisiaj mogę jedynie podziękować Mieszkańcom za to, że wtedy mi zaufali. Każdego dnia spłacam dług, jaki mam wobec krośnian wkładając w to całe swoje serce. Natomiast odpowiadając konkretnie na pytanie, na pewno referendum zmieniło mój sposób myślenia zarówno o finansach naszej gminy, jak i o udziale społeczeństwa w procesie decyzyjnym. Przez zmiany w zarządzaniu, obecnie śpimy spokojnie, a najważniejsze decyzje z punktu widzenia rozwoju krośnieńskiego samorządu staramy się konsultować z mieszkańcami.
Panie Burmistrzu na starcie miał pan w społeczności krośnieńskiej dwa obozy nawzajem zwalczające się. Społeczeństwo było podzielone: z jednej strony krośnianie, którzy chcieli, żeby było po dawnemu i z drugiej strony mieszkańcy chcący zmian z frakcji popierającej pana burmistrza. Krok po kroku swoimi działaniami przekonał pan do siebie większość krośnieńskiego społeczeństwa. W jakim stopniu jest to pana zasługa w wyniku ciężkiej pracy a w jakim umiejętny marketing wydziału promocji i rozwoju?
(uśmiech) Nawet najlepszy marketing nie wypromuje słabego produktu. Zmiany, które zaszły na przestrzeni ostatniej dekady w Gminie Krosno Odrzańskie są najlepszym dowodem ciężkiej pracy całego zespołu. Potwierdzają to również miejsca, które zajmujemy w niezależnych, bezpłatnych rankingach samorządowych.
Nie ulega wątpliwości, że po latach chudych ?wyciągnął? pan zadłużoną gminne na wyżyny gospodarcze i gmina zaczęła odnosić gospodarcze sukcesy stając się liderem ku zadowoleniu mieszkańców odwzajemniając się panu dwukrotną reelekcją. W 2014 r. wygrywa pan z 4 kontrkandydatami a w 2018 r. nikt nie miał szans z panem osiągając jeden z najlepszych wyników w lubuskim zdobywając ponad 85% głosów. Jak się kieruje gminą, kiedy ma się 14/15 radnych z swojej opcji politycznej a opozycja w gminie jest mało widoczna. Jaki jest ten ?cebulowy przepis? na sukces?
Dialog, szacunek, ciężka praca i traktowania całej Gminy jako domu, o który trzeba dbać. Do tego zespół specjalistów, zarówno w Radzie Miejskiej, jak i Urzędzie Miasta oraz w jednostkach podległych ? ot i cały przepis na sukces. Od pierwszego dnia mojej pracy na stanowisku burmistrza staram się zakopywać rowy. Jestem otwarty na współpracę z każdym, dla kogo rozwój naszej małej Ojczyzny jest równie ważny jak dla mnie. Potrafię wznieść się ponad podziały polityczne, a powtarzane przez mnie hasła ?zgoda buduje? i ?razem możemy więcej? nie są pustymi sloganami. Dowodem na to, że krośnieńskie społeczeństwo jest coraz bardziej zjednoczone jest jego aktywność. Jestem z niej bardzo dumny i zawsze powtarzam, że bogactwem gminy Krosno Odrzańskie są jej mieszkańcy.
Z okazji ?cynowych godów? swoich rządów proszę wymienić te osiągnięcia społeczne i inwestycje gospodarcze które wpłynęły na zmianę wizerunku gminy. Niewątpliwie strategiczną decyzją było stworzenie długo oczekiwanej podstrefy K-SSSE czy odnowienie Parku Tysiąclecia. Jakie jeszcze i w jaki sposób te projekty twarde i miękkie podniosły komfort życia w naszym mieście a panu i miastu przysporzyły splendoru wszak Krosno Odrzańskie wielokrotnie wyróżniano za promocję projektów unijnych i wizerunek medialny?
To prawda. Zmieniliśmy wizerunek Gminy Krosno Odrzańskie, dzięki czemu nie jesteśmy już postrzegani jako samorząd drugiej kategorii. Jeśli chodzi o kwestie gospodarcze, stworzyliśmy warunki, by po przejęciu upadającego Hardexu firma Homanit mogła zainwestować w rozbudowę zakładu, wprowadzając tereny przy ul. Gubińskiej do Kostrzyńsko ? Słubickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Na strefie przemysłowej w 2010 r. ?hulał? wiatr, a na uzbrojenie tych terenów potrzebowaliśmy dwóch lat ciężkiej pracy i niemałych środków finansowych. Pozyskaliśmy również środki na promocję gospodarczą, dzięki czemu wypłynęliśmy na szerokie wody. Efektem tych działań jest fakt, iż dzisiaj stoi tam jedna z największych hal logistycznych w regionie. Kolejnym celem, który udało się zrealizować jest poprawa warunków edukacji. Program ?laptop dla każdego ucznia?, przejęcie budynku OHP na ulicy Piastów na potrzeby nowoczesnego przedszkola, powrót na mapę gminy żłobka, to tylko niektóre z zadań w tym zakresie. W kategorii sukcesu postrzegam także powstanie nowych świetlic wiejskich, mieszkań, partycypację w kosztach przygotowania dokumentacji pod zabezpieczenie przeciwpowodziowe miasta i doprowadzenie do realizacji tego zadania, wydzielenie funduszu sołeckiego, czy budżetu obywatelskiego. Nie można też nie wspomnieć o rewitalizacji dolnej, zabytkowej części Krosna Odrzańskiego, przebudowie Parku Tysiąclecia, nowej Mediatece, czy skanalizowaniu Gminy. To są tylko niektóre z inwestycji, bo wszystkich nie sposób wymienić. Przypomnę, że ostatnia dekada to 65 projektów z dofinansowaniem zewnętrznym o łącznej wartości przekraczającej 115 mln zł. Do tego dochodzą jeszcze zadania inwestycyjne realizowane co roku ze środków własnych.
Ma pan udane przymierze czterech gmin w celu pozyskania funduszy promocyjnych m.in. nowe inwestycje w gminie czy najlepszą imprezę plenerową w lubuskim – Rybobranie. Dzisiaj, kiedy rozmawiamy mamy w Polsce panującą epidemię a sytuacja związana z koronawirusem mocno pokrzyżowała plany i oczekiwania gospodarcze w naszym mieście. W 2010 zaczął pan swój marsz zdecydowanym krok po kroku dzisiaj w 2020 mamy mocne spowolnienie tego marszu z powodu kryzysu. Na ile Krosno skorzystało z Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych czy choćby z Lubuskiego Bonu wsparcia Przedsiębiorców. Które z zaplanowanych ambitnych inwestycji i inicjatyw wiadomo już, że nie ?wypalą? i poległy w gruzach przez Covid-19 lub z powodu prozaicznego braku funduszy jak np. krośnieński Zefir? Na ile ma pan w tym wszystkim wsparcia ze strony krośnieńskiego parlamentarzysty?
Przede wszystkim spowolnienie dotyczy nie tylko gminy, powiatu czy nawet kraju. Niestety ma zasięg globalny. O kryzysie trzeba mówić nie tylko w kontekście samorządu, ale i firm, które na jego terenie funkcjonują. W przypadku gminy nasz budżet nie różni się od tego domowego. Jeżeli nie wpłynie nam np. wypłata (czyli dochód) nie możemy wydać pieniędzy, bo ich po prostu nie mamy. Możemy co prawda zrezygnować z części zakupów, tak, jak my, w Krośnie Odrzańskim, zrezygnowaliśmy w 2020 r. z organizacji części imprez i wydarzeń kulturalnych, ale nie możemy w tym wypadku mówić o oszczędnościach, a raczej o niwelowaniu strat. By przetrwać realizujemy tylko te zadania, które są najważniejsze. Nie byłoby z tym problemu, gdyby nie fakt, że koszty rosną, a wpływy maleją. Każdego dnia samorządy odczuwają skutki finansowe decyzji rządowych takich jak obniżenie podatku z 18% do 17%, zwolnienie osób do 26-roku życia z podatku dochodowego, wzrost najniższego wynagrodzenia czy podwyżka cen za energię elektryczną. Do tego doszła jeszcze epidemia COVID 19 i konieczność zakupu hektolitrów płynów dezynfekujących, tysięcy maseczek, przyłbic, gogli. Obostrzenia wciąż trwają, a końca epidemii i wydatków z tym związanych nie widać. Sposobem na poradzenie sobie z problemami jest m.in. współpraca w ramach różnych szczebli samorządowych i rządowych za którą jestem wdzięczny zarówno Zarządowi Województwa Lubuskiego z Marszałek Elżbietą Anną Polak na czele, jak i Wojewodzie Lubuskiemu Władysławowi Dajczakowi. W ramach Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych otrzymaliśmy do tej pory 2 mln 108 tys. zł. Co do lokalnych firm, które również, a może przede wszystkim ucierpiały na pandemii, mam świadomość, że należy im się wsparcie. Może być ono jednak udzielane przez samorząd tylko i wyłącznie w granicach obowiązującego prawa, dlatego niektórych rozwiązań oczekiwanych przez środowisko biznesu nie możemy wprowadzić, bo wymagałoby to zmiany przepisów przez ustawodawcę. To przedsiębiorcy dając miejsca pracy rozwijają lokalną gospodarkę. Jak przestaną robić obrót na rynku lokalnym, kryzys uderzy w nas ze zdwojoną siłą. Z tego względu zdecydowaliśmy się na wprowadzenie dodatkowych ulg w ramach Krośnieńskiego Parasola Antykryzysowego. Mam nadzieję, że pomogły właścicielom firm utrzymać się na powierzchni.
Jest pan fenomenalnym przykładem samorządowca w naszym lubuskim regionie. Burmistrza, którego chcieli wywieźć na taczkach – to przez kolejne dwie kadencje mieszkańcy wybierają bardzo wysokim poparciem. Czy jednak bycie burmistrzem miasta to za mała adrenalina i podjął się pan następnych zadań na arenie wojewódzkiego samorządu m in. pełni pan funkcję prezesa Zrzeszenia Gmin Województwa Lubuskiego? A może te trzy kadencje wystarczą i jest to przedpole do powrotu na scenę krajową?
Możliwość kierowania pracą Zrzeszenia Gmin Województwa Lubuskiego traktuję w kategoriach ogromnego wyróżnienia. To najważniejsze gremium zrzeszające wszystkich wójtów, burmistrzów i prezydentów z naszego regionu. Cieszę się, że koleżanki i koledzy po fachu docenili moje dotychczasowe doświadczenia i obdarzyli mnie zaufaniem wybierając na zaszczytną funkcję prezesa. Pracę w tym stowarzyszeniu postrzegam jako możliwość konsolidacji samorządów i skuteczniejszej realizacji celów. Niejednokrotnie przekonujemy się, że ?razem możemy więcej?, a spójny głos płynący z Lubuskiego jest bardziej słyszany w Warszawie. Zyskuje na tym, również nasza Gmina, a o to przecież chodzi. Odpowiadając na pytanie o bycie burmistrzem – zgodnie z nowymi regulacjami prawnymi, włodarzem gminy można być maksymalnie przez dwie kadencje. To ograniczenie powoduje, że obecna kadencja na pewno jest moją przedostatnią, a być może i? ostatnią. O tym jednak zdecyduję nie tylko ja, ale również mieszkańcy, których głos jest dla mnie najważniejszy.
Panie Burmistrzu posiada pan cechy, które wyróżniają dobrych burmistrzów – silną osobowość i pragmatyczny stosunek do sprawowania rządów jak i ogromne zaangażowanie w sprawy miasta. A to nie pozwala pana zaszufladkować i przypisać tylko do jednego fotela, bo pan chce wciąż działać i działać. Za nami rok pełen ważnych wydarzeń dobrych i złych. W nowym roku życzę dalszych wyzwań i jeszcze większych sukcesów w polityce regionalnej i krajowej dla dobra naszej Małej Ojczyzny oraz dobrej współpracy z parlamentarzystami niezależnie od opcji. Życzę następnych udanych dekad w pańskim życiu niech każde pańskie działanie skutkuje kolejnymi sukcesami. A praca dla krośnieńskiej społeczności nie stanowi końca pańskiej kariery. Dziękuję za rozmowę.