Z poetyckiej teki

Cnoty niewieście

Cnoty niewieście   Drży Czarnek o cnoty niewieście, a u mnie zakalec w cieście, w zupie zważona śmietana, kotlety chyba zjem sama. Kompot trochę za słony … Są dobre korniszony (bo je kupiłam w sklepie), pierogi też, bo nie lepię.   Marna ze mnie kucharka. Proszę ministra Czarnka o litość dla mych cnót, innych zalet mam w bród.   Druty, ach, w moich rękach to prawdziwa kobieca udręka! Gubię oczka, a wzory to ręcznych robótek pozory. Szal wyszedł jakiś koślawy, godny najlepszej sprawy. Szydełko omijam z daleka, igła też na mnie nie czeka.   Marna ze mnie dziewiarka. Proszę ministra Czarnka o litość dla mych cnót, innych zalet mam w bród.   W sprzątaniu wyręcza technika, ja tylko klikam i klikam. Pralka pierze i płucze, suszyć, prasować się uczę. Kawa z ekspresu spływa, a ja już ledwie żywa. Trenuję te cnoty niewieście, lecz znowu zakalec w cieście.   Marna ze mnie niewiasta. Kobietą jestem i basta! Nie będę stać przy garnkach, proszę ministra Czarnka!