Mistrzostwa świata w piłce nożnej to oprócz okrągłej piłki, za którą biega grupka mężczyzn ?niezły biznes.
Oglądając mecz, możesz popijać napój TurboGrosik, zajadać się ulubionym chipsami Błaszczykowskiego ? Laysami, a po ciężkim dniu wtulić się w milusią pościel z kapitanem Lewandowskim. Pytam się, o co chodzi w tym mundialu?
Jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi pewnie o pieniądze. Odnoszę wrażenie, że mecze stały się dodatkiem do tej całej otoczki, w którą wpisują się wszelkie działania marketingowe. Mundial to nie maszynka, ale wielka machina do robienia pieniędzy, gdzie każdemu piłkarzowi, można przypisać przynajmniej jedną markę, która za nim stoi. I nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie ta cała sztuczność oparta na chęci zysku.
Idziesz do sklepu, widzisz specjalnie przygotowany regał z gadżetami dla kibiców ? oczywiście drużyny Nawałki. Żeby być prawdziwym kibicem, najlepiej zaopatrz się we wszystko, od breloczka do pościeli. W końcu w ten sposób okażesz wsparcie dla reprezentacji ? dzięki temu nasi będą mogli wygrywać mecze. Summa summarum dwa mecze przegrane, jeden o honor dają nam powrót do kraju. Chyba nasi kibice zaopatrzyli się w zbyt małą ilość gadżetów.
Wracając do pieniędzy, jak widać nie tylko wielkie koncerny myślą o sposobie przekucia mundialu w zysk. Pewna posłanka wyszła z pomysłem zwrotu kosztów za udział naszej polskiej reprezentacji w mundialu. Powód? Klęska rodaków ? dlaczego kraj ma płacić za niepowodzenia? Dobrze, że nie jesteśmy reprezentacją Niemiec i do porażek jesteśmy przyzwyczajeni.
O co chodzi w tym mundialu? O wszystko, tylko najmniej o piłkę. Jak się wypromować, jak zabłysnąć, jak zarobić pieniądze. Warto obserwować co się dzieje ? szansa na kolejny biznes już za dwa lata.